środa, 5 maja 2010

co zawdzięczamy depresji?

ResearchBlogging.org
Na to śmiałe pytanie także próbuje odpowiedzieć ewolucyjne podejście w psychologii. Dlaczego właściwie się za to zabiera? Między innymi dlatego, że częstotliwość zachorowań na zaburzenia depresyjne stanowi pewien fenomen. Jest to bowiem jedna z najbardziej rozpowszechnionych dolegliwości - szacuje się niekiedy, że 10% populacji cierpi z jej powodu. Depresja dotyka ludzi w w na każdym etapie życia, od dzieci po osoby w podeszłym wieku, choć obserwuje się dwa szczyty zachorowań - pomiędzy 15 a 30 rokiem życia i około 60. Wydaje się to być zagadką o tyle, że nie wpisuje się w obserwowany wzrost dysfunkcji organizmu postępujący wraz z wiekiem (jako, że nie ma presji selekcyjnej na większą przeżywalność wysoko powyżej wieku reprodukcyjnego, nie ma też silnej presji selekcyjnej przeciwko niewydolności organów w tym wieku - innymi słowy, w młodszym przedziale wiekowym wygrywają ci, którzy dłużej zachowują sprawne ciała, później nie ma to już takiego znaczenia) - depresja, wydaje się być na tyle rozpowszechniona, że warto zastanowić się nad możliwością istnienia jakiegoś rodzaju wrodzonej podatności na depresję.

Najbardziej wyważone podejście do tematu to podejście zaproponowane przez D. Nettle'a (masz *déjà lu?). Zauważa on, iż niezwykle bogate mechanizmy emocjonalne funkcjonują u człowieka po to, by umożliwiać mu orientację przede wszystkim w niesłychanie zawiłym świecie interakcji społecznych. Pomagają one w tworzeniu i utrzymywaniu sojuszy, pozwalają na ustalanie własnej pozycji w zbiorowości i regulują naszą uwagę pod kątem tego, co dla nas (ewolucyjnie) dobre i nie. W dużym skrócie, emocje o znaku pozytywnym skłaniają nad do podtrzymywania aktywności a te z przeciwnego bieguna każą nam zająć się czymś innym. Jakkolwiek badania Ekmana pokazały pewną uniwersalność systemów stojących za interpretacją i wyrażaniem emocji (na co wskazywał już Darwin), istnieją pomiędzy nami różnice indywidualne w zakresie zdolności do reagowania na bodźce emocjonalne. Złożoność neurobiologicznych mechanizmów warunkujących zróżnicowanie naszej reaktywności prawdopodobnie długo pozostanie dla nas zagadką, podobnie jak stojące za nimi geny, jednakże tak jak w wypadku *cech osobowości, możemy przypuszczać, iż zróżnicowanie to rozkłada się populacji w sposób zbliżony do *rozkładu normalnego, co pozwalałoby spodziewać się niezwykłych wyników na ogonach krzywej. Największa wrażliwość mogłaby się w takiej sytuacji wiązać z podatnością na doświadczenie tego, co nazywamy depresją.

* * *

Najciekawszym z ujęć tematu jest moim zdaniem podejście skrajnie adapcjonistyczne, które to co my w swoim systemie wiedzy nazywamy jednobiegunowymi zaburzeniami nastroju i traktujemy jako zaburzenie prawidłowego funkcjonowania człowieka, postrzega po prostu jako funkcję ludzkiego umysłu pełniącą role adaptacyjną, której skutkiem ubocznym jest dyskomfort. Innymi słowy, na pewne sytuacje organizm po prostu reaguje stanem depresji, mającym swoje uzasadnienie (tak, jak swoje uzasadnienie ma gorączka), człowiek zaś nie powstał po to, by być szczęśliwym a po to, by zmaksymalizować swój sukces reprodukcyjny i od czasu do czasu najwyraźniej musi pocierpieć.

Po co właściwie? Jakie korzyści mogłyby płynąć z odczuwania stanu opisywanego jako dojmujące poczucie niezdolności do podjęcia jakiejkolwiek działalności, wszechogarniającej pustki i samotności?

Na przykład przerzucenie swojej uwagi z innych dziedzin życia na źródło problemu i zasygnalizowanie otoczeniu zwiększonej potrzeby pomocy, głosi hipoteza społecznej nawigacji (social navigation hypothesis, SNH). Mechanizm poszukiwania uwagi ze strony najbliższych po raz pierwszy zasugerowano wobec depresji poporodowej - doświadczające jej matki miałyby w ten sposób pozyskiwać pomoc potrzebną przy utrzymywaniu potomstwa na świecie ze strony swoich krewnych, spostrzegających, iż nieobojętna im osoba jest w danej sytuacji bezradna. Pomysł ten rozszerzono wkrótce na inne formy depresji, sugerując, iż jest ona adaptacyjnym mechanizmem aktywującym pomoc ze strony otoczenia w odpowiedzi na niesprzyjające warunki.

Chociaż depresja upośledza funkcje poznawcze (pamięć, zdolność uczenia się, koncentrację), wydaje się jednak, że nie dotyczy to zadań związanych z orientowaniem się w sytuacjach społecznych. Niektóre badania wskazują na lepszą zdolność osób w depresji do rozwiązywania problemów międzyludzkich i większą skuteczność sądów w niektórych dziedzinach (efekt depresyjnego realizmu (depressive realism)) - pacjenci z depresją w mniejszym stopniu ulegają np. podstawowemu błędowi atrybucji. Wszystko to ma znaczenie o tyle, że właśnie sfera relacji międzyludzkich jest najczęściej źródłem czynników wyzwalających depresję - utrata bliskiej osoby, konflikty z istotnymi osobami, zawody miłosne, niepowodzenia w ważnych dla danej jednostki dziedzinach (kwestia statusu), itd.

Z drugiej strony, obniżenia nastroju spowodowane przykrymi doświadczeniami często sprawiają, iż dana osoba nie jest w stanie skupić się na jakichkolwiek innych czynnościach i nie jest zdolna by myśleć o czymś innym niż źródło jej problemu, który roztrząsa bez ustanku (ruminacje) - wycofuje swoje zaangażowanie z innych dziedzin życia, dzięki czemu niejako siłą rzeczy wszystkie swoje zasoby intelektualne skupia na trapiącym ją problemie. Z kolei ograniczenie aktywności i brak zainteresowania czymkolwiek pozbawiają ją dystraktorów i pozostawiają dużo czasu, który może poświęcić analizowaniu swojej sytuacji.

Innym pomysłem jest postrzeganie obniżonego nastroju (nie zaś samej depresji która byłaby rozregulowaniem mechanizmu, patrz niżej) jako psychicznego odpowiednika bólu. Ból chroni nasze ciało poprzez zniechęcanie nas do ponownego podejmowania zagrażających mu czynności i unikanie jego źródeł. Podobnie "czucie się fatalnie" miałoby skłaniać nas do zmniejszenia inwestycji w źródło nieprzystosowania (jakie piękne słowo zastępujące powoli cierpienie, zło, itp.) i w miarę możliwości niepowtarzanie błędów.

* * *

Łagodniejszą wersją tego podejścia jest pojmowanie depresji jako skutku rozregulowania mechanizmów które, jeśli funkcjonują właściwie, są bardzo pożyteczne, choć z drugiej uciążliwe - tak, jak wymioty czy biegunka przy zatruciu pokarmowym lub też wspomniany ból związany z urazami. Depresja sama w sobie nie jest adaptacją a rezultatem błędów w działaniu, na przykład wtedy, gdy mechanizmy są zbyt czułe i aktywują się niepotrzebnie (patrz podejście pierwsze) lub też są aktywne nieustannie. Dlaczego? Być może dlatego, że środowisko w którym żyją nasze ciała tak bardzo *różni się od tego, do którego zdążyły się przystosować.


Źródła:

ALLEN, N., & BADCOCK, P. (2006). Darwinian models of depression: A review of evolutionary accounts of mood and mood disorders Progress in Neuro-Psychopharmacology and Biological Psychiatry, 30 (5), 815-826 DOI: 10.1016/j.pnpbp.2006.01.007

NETTLE, D. (2004). Evolutionary origins of depression: a review and reformulation Journal of Affective Disorders, 81 (2), 91-102 DOI: 10.1016/j.jad.2003.08.009

1 komentarz:

  1. Na pewno samą depresję możemy wyleczyć, ale często również przyda nam się pomoc innych osób. Ja skorzystałam z oferty od https://psycholog-ms.pl/zakres-pomocy/ i już teraz dokładnie wiem, że było warto to zrobić.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty o tym sądzisz?
Autor docenia komentarze podpisane. Jeśli nie posiadasz konta Google, najwygodniej będzie Ci użyć opcji Nazwa/adres URL, przy czym tego drugiego nie musisz wpisywać.